Nauczanie zdalne: samo zło, dobro czy równowaga?
Nauczanie zdalne jest z nami już dość długo. Budzi tak wiele skrajnych emocji, że trudno o rozmowę na ten temat bez podniesionego ciśnienia. Czasem nawet dzieli najbliższych sobie ludzi. Czy jest aż tak źle?
Najczęściej pojawiające się w dyskusjach negatywne argumenty podawane przez Rodziców to:
- przemoc, agresja słowna rówieśników,
- dokuczanie sobie nawzajem przez rówieśników podczas lekcji poprzez wyłączanie mikrofonów, odbieraniem głosu…
- poddawanie w wątpliwość pracy kolegi czy koleżanki bo nie ma włączonej kamerki,
- wzajemne „wyrzucanie” się z e-zajęć,
- małe zaangażowanie nauczycieli, Rodzice martwią się, że poziom nauczania mocna się obniżył, że dzieci ściągają podczas sprawdzianów, odpisują prace domowe itp…
Argumentów tego typu jest znacznie więcej ale są także pozytywne aspekty e- nauczania:
- dzieci uczą się większej samodzielności, kreatywności,
- są mniej przemęczone,
- mają więcej czasu na odrobienie zadań, co pozwala im zyskać czas na solidniejsze przygotowanie,
- uczą się współpracy odległość,
- poznają nowe możliwości kontaktowania się, nowe opcje na wykonywanie zadań, przekazywanie je za pomocą różnych narzędzi,
- wszyscy są równi, nie ma dzieci lepiej ubranych, z fajniejszym telefonem, w lepszych ciuchach.
Nauka zdalna za czy przeciw?
Można by mnożyć argumenty za i przeciw ale czy to jest najważniejsze? Rzeczywistość jest taka a nie inna: nasze dzieci uczą się zdalnie i jeszcze jakiś czas tak pozostanie. Dzieci są bardzo plastyczne i dostosowują się do każdej sytuacji a to od nas Rodziców zależy czy dzieci przyjmą tę rzeczywistość za złą czy dobrą. Naszym zadaniem jest jest pomóc dzieciom i wspierać je w codziennych zmaganiach z e-nauczaniem. To My musimy podpowiedzieć dzieciom jak rozwiązać jakiś problem i to od Nas zależy czy ten problem będzie zwykłą, codzienną przeszkodą, którą szybko dziecko pokona czy dramatem, z którym będzie się zmagało wraz z całą Rodziną. Czasem w rozmowach z Rodzicami odnoszę wrażenie, że to Rodzice widzą problem w jakiejś sytuacji, kiedy dzieci albo szybko go rozwiązują albo nawet nie rozpatrują w kategoriach problemu.
Zatem wspierajmy nasze dzieci ale nie rozwiązujmy problemów za nie, dajmy im szanse popełniać błędy i ponosić ich konsekwencję nawet jeśli dostaną jedynkę albo kilka, to dajmy im szanse poczuć się z tym źle i zawalczyć o siebie. Zauważajmy szklankę do połowy pełną a nie od połowy pustą, motywujmy je do działania, kreatywnego myślenia, znajdowania pozytywów, nie rozdzierania tematu na najdrobniejsze kawałki i szukania winnych. Tłumaczmy, rozmawiajmy, przekonujmy, że samodzielna praca jest kluczem do sukcesu anie szukanie wymówek. W ten sposób pomożemy im dostosować się do obecnej rzeczywistości.
Cały czas kołacze się w mojej głowie pytanie: Czy nauczanie zdalne byłoby tak negatywnie odbierane gdyby poza nim można było normalnie funkcjonować? Czy gdyby nasza rzeczywistość była taka sama jak z czasów przed pandemią a tylko szkoła pozostałaby zdalna? Gdyby dzieci spotykały się jak wcześniej na różnych kółkach, zajęciach poza lekcyjnych, na domówkach. Gdyby prowadziły normalne życie a tylko do szkoły zamiast dreptać czy dojeżdżać zasiadałyby przed komputerem to czy także byłoby tak źle? A może tak jest nasza przyszłość, do której dojrzewamy i zmierzamy małymi krokami?
W rozmowach z wieloma Rodzicami słyszę, że ich dziecko przeżywa dramat bo „wyrzucono” je z przerwy, nie dodano do jakiejś grupy, wykluczono z jakiś spotkań online. Tak to bardzo smutne i dla nastolatka może być prawdziwym dramatem. Słyszę wtedy, że „Jak ja już nie mogę się doczekać żeby wróciła/wrócił do szkoły”. Tylko czy wcześniej gdy chodziło do szkoły nie było takich problemów? Albo większych? Dzieci odrzucone podczas przerw, siedzące samotnie w kącie, toalecie, przeczekujące przerwę niezauważone. Wykluczane z zabaw, nie wtajemniczane w niektóre rozmowy rówieśników, wyśmiewane, wytykane palcami, popychane, szarpane, ośmieszane a nawet bite.
Co zatem jest lepszym rozwiązanie dla tych dzieci, które zawsze miały pod górkę? To raczej jest pytanie do specjalistów, psychologów, pedagogów.
Z pewnością tylu ilu jest Rodziców tyle jest opinii. Jednak dla mnie równowaga to słowo klucz. Do niej zawsze warto dążyć.